Artykuły
Polish Chinese (Traditional) Czech Danish English French German Greek Hungarian Indonesian Irish Italian Norwegian Portuguese Russian Spanish Swedish
Reklama
Polish Afrikaans Albanian Arabic Armenian Azerbaijani Basque Belarusian Bulgarian Catalan Chinese (Simplified) Chinese (Traditional) Croatian Czech Danish Dutch English Estonian Filipino Finnish French Galician Georgian German Greek Haitian Creole Hebrew Hindi Hungarian Icelandic Indonesian Irish Italian Japanese Korean Latvian Lithuanian Macedonian Malay Maltese Norwegian Persian Portuguese Romanian Russian Serbian Slovak Slovenian Spanish Swahili Swedish Thai Turkish Ukrainian Urdu Vietnamese Welsh Yiddish

Pierwsze styczności z akwarystyką miałem u mojego dziadka. To u niego widziałem pierwszy raz akwarium. Jednak gdy dziadek zlikwidował akwarium to moje późniejsze zainteresowanie zostało przerwane na ładnych parę lat. W grudniu 2002 roku powróciłem do tego hobby na poważnie. Moje pierwsze własne akwarium miało i ma jak na razie, 52,5 L. Rybki, które godne były rozpocząć u mnie hodowlę to Gupiki. Po tych małych rybkach przyszły 3 rodzaje z gatunku Danio tj. Pręgowany, Lamparci i Malabarski. Do momentu ówczesnych ferii zimowych doszły jeszcze Brzanki Mszyste, Kirysy i Skalary. W czasie ferii poszalałem i dokupiłem ryb, roślin oraz kilka akcesorii. Do zmienionego akwarium wpuściłem nowo nabyte Pielęgnice Skośnopręgie, Plecostomusa, Gurami Mozaikowe i Przeźroczki Indyjskie. W prezencie dostałem Kiryśnika Czarnoplamego. W takiej obsadzie akwarium było dobra 0,5 roku. W międzyczasie zdechł jeden Skalar tzw. Suchotnik, ponieważ prawie nic nie jadł od grudnia. Cud, że przeżył 3 miesiące. Za nirgo kupiłem pięknego, czarnego Skalara a później także Motylowca. Intryguje mnie nadal co stało się z Motylowcem, bo akwa było przykryte, a on wyparował. Najgorszym chyba, ale najbardziej ekscytującym zakupem w tym półroczu był Rak Kolumbijski. Z początku spokojny, z czasem zaczął terroryzować ryby. Bóg go chyba pokarał, bo po niedługim czasie zdechł. A więc po tym pół roku zmieniłem położenie akwa i częściowo wystrój. Zakupiłem wtedy Żabienicę Blehera, która rozrosła się do monstrualnych rozmiarów. Musiałem ją podarować kuzynowi, bo moje akwarium było za małe (liście dochodziły do 40 cm). Ryby rosły i tak Mesonauta Festivus osiągnęła16 cm, a Plecostomus 13 cm. Skalary też były niczego sobie, a Gurami i Malabarskie dorosły do maksimum. Oczywiście nie obyło się bez padania ryb. Nie da się tego uniknąć. Kilka miesięcy temu zakupiłem 12 litrowe akwarium. Dałem tam 4 cm kotną Molinezję i doczekałem się 20 małych. Pielęgnicę oddałem, gdyż była za duża na moje warunki hodowlane. Podobnie jak ja, wymieniony na początku dziadek, wrócił do akwarystyki. Niedawno zrezygnował jednak i oddał mi swoje ryby. Mieczyk i Molinezja Żaglopłetwa nie czuły się u mnie dobrze i zdechły po krótkim czasie. Z dziadkowych ryb został Zbrojnik Niebieski i Bojownik. Tak właśnie przebiegała w skrócie moja dotychczasowa przygoda z akwarystyką. Na koniec wymienię gatunki jakie pływają w moim dużym: po 1 Danio Malabarski, Pielęgnica Skośnopręga, Bojownik Syjamski, Skalar, Platyndores, Kiryśnik Czarnoplamy, Plecostomus i Zbrojnik Niebieski; po 2 Brzanki Mszyste, Akary Błękitne i Kirysy, i małym akwarium: 3 Pielęgniczki Ramireza i masa małych Molinezji. Miejmy nadzieję, że ta przygoda będzie trwać jeszcze długo.

Autor artykułu
Paweł Kąkol

© Akwarysta.EU 2014 - 2023

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości, lub części zamieszczonych materiałów zabronione!